Wkurzyłam się bardzo.. Tłumaczyłam im, aż w końcu uprosili mnie żebym im wybaczyła. Poszłam z Nimi na spacer. Zauważyłam rannego wilka.
- Dzieci, biegnijcie do domu! - krzyknęłam. - Ja się tym zajmę..
Wilk leżał nieruchomo. Nie był to młody, ani starszy wilk. Miał 2,6 lat. Był bardzo poraniony. Miał ranę od strzału na boku. Zrobiło mi się żal.. Nie zastanawiałam się długo, zaciągnęłam go do naszej watasze.
- Ehh.. Gdzie ja jestem? - pytał się wilk gdy byliśmy na miejscu. - Co się dzieje?!
- Spokojnie! Jesteś poważnie zraniony w bok. - odpowiedziałam. - Musimy Cię jak najszybciej wyleczyć!
Odkaziłam mu ranę i zaprowadziłam do lekarza. Wyglądało to niegroźnie, zabieg wyciągania kuli po postrzale minął w kilka minut. Axmoud, bo tak się nazywał, wyzdrowiał szybko. Postanowiliśmy, żeby był przyszywanym bratem naszych dzieci..\
CDN.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz