Obudziły mnie istne łobuziaki - Volixy i Algieria. Chciały nauczyć się polować, no więc cóż! Zgodziłam się. Jako "zwierzynę" wzięłam stary kawałek materiału.
- A teraz: Nagle, z całej siły.. Skacz! - powiedziałam. - Może najpierw Volixy?
- Nie! Mamo! Ja! Ja! - krzyczeli oboje. - Prooszę! Ja! Ja pierwsza!
Zgodziłam się aby najpierw spróbowała Algieria.
- Ślicznie! - pochwalałam dzieciaki. - Teraz Volixy, śmiało!
- Eclipse! - wołał mnie Maxigon. - Eclipse, chodź na chwilę!
Gdy przyszłam, Algierii i Volixy nie było.. Szukaliśmy ich wszędzie, przy wodospadzie, na łące.. I nic! W ostatniej chwili przyszło mi ostatnie, mroczne miejsce... Góra Sępów. Jest to bardzo mroczne, tajemnicze miejsce, a wokół krążą sępy, które często zabijają właśnie takie, zbłąkane szczeniaki. Podeszliśmy, i zauważyliśmy coś, co biegło w naszą stronę. Ale to nie była ani Algieria, ani nie był to Volixy. Gdy byliśmy już pod górą, zauważyliśmy jak coś się turla z góry. To była Algieria i Volixy!
- Dzieciaki! - krzyknęłam. - Gdzie wyście byli!
Tłumaczyli się, że chcieli nauczyć się polować, ale na prawdziwych zwierzętach.. No cóż, dziwne to było, ale próbowałam im uwierzyć.
CDN.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz